TEATR "BAJ POMORSKI"
UL. PIERNIKARSKA 9, 87-100 TORUŃ
SEKRETARIAT: +48 56 652 24 24
SEKRETARIAT@BAJPOMORSKI.ART.PL
DZIAŁ ORGANIZACJI WIDOWISK
56 652 20 29, WEW. 55
ORGANIZACJA @BAJPOMORSKI.ART.PL Nr. konta bankowego (bilety) 23116022020000000061721102
Pierwsze recenzje ,,Jasia i Małgosi\"
1) W Domku z Piernika
"Jaś i Małgosia" - reż. Zbigniew Lisowski - Teatr Baj Pomorski w Toruniu
Bajkopisarz vs Baba Jaga. Musicalowe melodie, plastyczne i literackie symbole odwołujące się do wyobraźni widzów. A także i ciekawa interakcja aktorów z dziećmi. Ogień huczący w kominku, półmrok w teatralnym foyer, a do tego zamknięte drzwi szafy wkomponowane w wejście na widownię. W tak stworzonym klimacie oczekiwania i niepewności dzieci rozglądają się dokoła. Nagle drzwi się otwierają i pojawia się Bajkopisarz, zapraszając wszystkich do środka.
Próg teatralnej magii zostaje przekroczony.
A za nim, w niezwykle wysublimowanej i stylizowanej plastycznie na czasy braci Grimm scenerii, autorstwa mistrza Pavla Hubicki, rozgrywa się bardzo urozmaicona i ciekawie prowadzona rozmowa postaci scenicznych z dziećmi na widowni, w tym głównie przez Bajkopisarza, rewelacyjnie i przekonująco granego przez Mariusz Wójtowicza oraz Baby Jagi kreowanej przez Grażynę Rutkowską-Kusą. A że spektakl jest musicalem, więc warto się na niego wybrać, choćby tylko dlatego, by podziwiać jej kunszt wokalno-aktorski. Głos Grażyny Rutkowskiej-Kusej staje się narratorem akcji, w partiach lirycznych brzmi delikatnie, a w dynamicznych zachwyca swym mocnym brzmieniem. A do tego postać Baby Jagi wykreowana ciekawymi środkami. A i niesamowicie zagrane poczucie humoru oraz naturalny uśmiech rzucają urok nie tylko na Jasia, ale i na widownię. Bo Baba Jaga nie tak do końca uosabia tylko samo Zło.
Wraz z jej pojawieniem się rozpoczyna się prawdziwa walka o duszę Jasia z zabłąkanym i uwięzionym w szafie Bajkopisarzem oraz rozpaczającą i smutną Małgosią. To przede wszystkim walka Dobra ze Złem, z których to drugie przybiera wiele postaci, a głównie kojarzy się z pełnym blasku i ułudy życiem współczesnych celebrytów. Zwłaszcza, że Babie Jadze towarzyszą dwie pełne wdzięku i urody czarne kocice, fantastycznie zagrane przez Edytę Łukaszewicz-Lisowską oraz Edytę Soboczyńską. Krzysztof Parda w roli Jasia ciekawie oddaje najpierw zachwyt chłopca nad „słodkościami życia", jakie daje mu Baba Jaga, zwana też Ciocią Jadzią, a potem rozczarowanie, gdy dowiaduje się, że jako zdobycz i tak trafi do pieca. Małgosia z niezwykle różnorodnymi środkami wykreowana przez Dominikę Miękus w fantastyczny sposób oddaje stany emocjonalne przeżywane przez zagubioną w lesie dziewczynkę i szukającą wszędzie pomocy w uratowaniu Jasia. Warto dodać, że wiele uczuć i przeżyć wewnętrznych wyraża barwą głosu. Ale wśród baśniowych postaci jest i Czerwony Kapturek grany bardzo żywiołowo przez Martę Parfieniuk-Białowicz. Kapturek „przekrada się" do bajki o Jasiu i Małgosi i jest dowodem na to, że wyobraźnia dzieci nie ma granic, zwłaszcza kiedy chodzi o świat bajek.
Akcja sceniczna, wraz z pojawieniem się Baby Jagi toczy się bardzo dynamicznie. Wzmacniają ją pytania kierowane do dzieci i ich spontaniczne reakcje. Dzieci podpowiadają, odradzają, kierują postępowaniem Jasia Małgosi, wchodzą w dialog z Babą Jagą (z widowni pada nawet podejrzenie, że jest żoną Bajkopisarza), wspierają Małgosię w poszukiwaniach i w działaniach przerastających siły fizyczne i psychiczne dziewczynki. To ona uwalnia z szafy Bajkopisarza, a kiedy wszyscy zostają porwani i zakręceni przez silny wiatr, ma się wrażenie, patrząc na imitujące go ruchy aktorów, że wieje rzeczywiście. Brawa dla choreografa, Jacka Gębury.
Ten wir wciągający postaci sceniczne, jest także widomym znakiem graficznym wkomponowanym w kształt lizaka na plakacie zaprojektowanym przez Kornelię Gawryś. Lizak to znak słodyczy, a jego różowy kolor jakże przyjemny jest dla oczu dzieci. No i które dziecko odmówiłoby jego przyjęcia. Lizak to także znak dzieciństwa i zaufania wobec dorosłych.
Akcja toczy się w planie żywym i lalkowym. Plan lalkowy to teatr w teatrze, rzucający czar na dzieci, bowiem rozgrywa się w scenerii starej biblioteki, o jakiej marzy wielu z nas. Drewniane półki sięgające po sufit, stare tomy, wygodny fotel, stolik i lampka, obrazy na ścianach. A do tego gra światła stwarzająca ciepły klimat. Tutaj rozgrywają się, podpowiadane przez wyobraźnię i przywoływane przez pamięć, fragmenty baśni braci Grimm. Lalki animowane z niezwykłą precyzją, ubrane w idealnie uszyte kostiumy to prawdziwa aktorsko-krawiecka wirtuozeria. Zarówno kostiumy aktorów, jak i scenografia, zaprojektowane z fantazją przez Pavla Hubickę, są utrzymane w jednej kolorystycznej tonacji.
Jako że reżyser, a zarazem autor tekstu, Zbigniew Lisowski, umieścił akcję nie tylko we foyer, ale także i na całej widowni, wrażenia reżysersko-scenograficzne otaczają widzów z każdej strony. Co więcej, czują się oni jak w centrum akcji. Pada nawet stwierdzenie, że wszyscy jesteśmy w Domku z Piernika Baby Jagi. I dosłownie i przenośni, bo ono przede wszystkim stanowi puentę spektaklu. Zbigniew Lisowski prowadzi spektakl bardzo dynamicznie, a łańcuch zdarzeń scenicznych posiada wyraźne akcenty rozwijające i podające akcję do przodu. Na przykład pojawienie się w chacie Biedy wywołuje łańcuch konsekwencji dla całej rodziny drwala. Do tego warto dodać bogactwo symboliki. Las staje się miejscem zagubienia, osamotnienia, lęku i przerażenia. Licznie rozmieszczone szafki, kredensy, pomocniki oraz inne meble w białym kolorze, poustawiane wzdłuż ścian na całej widowni, w momencie największego strachu Małgosi, otwierają swe drzwiczki, ukazując we wnętrzach, suche łodygi drzew i inne, charakterystyczne dla leśnej głuszy, elementy, jakie pojawiają się w wyobraźni przerażonego dziecka.
A te przeżycia potęguje i odzwierciedla muzyka Piotra Klimka, tworząc w spektaklu ciekawy brzmieniowo „muzyczny pejzaż". Muzyka oddaje stany psychiczne bohaterów, zapowiada zdarzenia. Ale to nie wszystko. „Jaś i Małgosia" zawiera w sobie elementy musicalowe. Partie wokalne świetnie wykonywane przez aktorów, wzmocnione są grą solo na żywo na pianinie przez Krzysztofa Zarembę, kierownika muzycznego teatru, występującego w roli Wujka Mietka.
I zakończenie bajki. Reżyser Zbigniew Lisowski pokazuje każdemu dziecku, a i dorosłym także, że mamy wpływ na rozwój wydarzeń. Bo oto w decydującym momencie, kiedy Jaś "wydzierany" jest ze świata Baby Jagi, Bajkopisarz i Małgosia tworzą łańcuch rąk, by zwiększyć swą siłę. Ale jej nie wystarcza, więc Małgosia zwraca się o pomoc do dzieci, które natychmiast wspierają ją i ciągną do przodu. Jaś zostaje uratowany! W ten sposób interakcja aktorów z dziećmi doprowadziła do szczęśliwego końca. W przeciwieństwie do filmu, w którym losy bohatera są zaplanowane i utrwalone na taśmie, a dzieci przychodząc do kina, nie mają żadnego wpływu na to, żeby zmienić bieg wydarzeń.
Jury w składzie: dr Krzysztof Skrzypczyk (przewodniczący), Zbigniew Lisowski (dyrektor Teatru ,,Baj Pomorski"), Szymon Spichalski (kierownik literacki Teatru ,,Baj Pomorski"), prof. Witold Michorzewski, dr hab. Joanna Frydrychowicz-Janiak, dr hab. Nikodem Pręgowski i dr Piotr Florianowicz w pierwszym etapie wyłoniło 6 plakatów w drodze głosowania.
W drugim etapie konkursu zdecydowano o podziale nagród i wyróżnień. I tak, I nagrodę przyznano Kornelii Gawryś, której plakat stał się emblematem spektaklu. Wyróżnienia otrzymała Karolina Berdych, Paweł Siczek oraz Władysław Jurewicz. Wielkie brawa dla autorów plakatów za oryginalne ujęcie baśniowego tematu.
Ilona Słojewska
Dziennik Teatralny Toruń
17 marca 2018
2) Dorosłość to nie takie Hop-Siup!
Za nami kolejna premiera w Teatrze Baj Pomorski w Toruniu.
Nie będę ukrywał, że czekałem na ten spektakl z niecierpliwością. „Jaś i Małgosia” to jedna z bajek z mojego dzieciństwa (kiedy to było?), wywołująca we mnie niezwykłe emocje. Niby znałem jej zakończenie, ale zawsze podświadomie liczyłem na to, że dzieci nie ulegną pokusom, że nie wejdą do chatki, nie zjedzą pierników i że w ogóle ominą to miejsce, odnajdą ojca, wypędzą macochę i znowu będą szczęśliwi.
Tym razem nie czułem tych emocji. Może jestem już starszy, a może to reżyser i autor scenariusza pokazał mi swoją wizję starej opowieści.
Niby wszystko jest tak, jak w bajce braci Grimm. Domek stoi na skraju lasu, jest ojciec – drwal kochający swoje dzieci – dziewczynkę i chłopca, macocha, która – jak to w bajkach – ich nie kocha. Jest bieda, która wciska się do chatki wszelkimi sposobami i przy okazji niemiłosiernie piszczy. Jest też motyw porzucenia dzieci w lesie, motyw głodu, błądzenia i zagubienia. Ale to wszystko nie przeraża. Rozgrywa się w przestrzeni stworzonej przez wyobraźnię narratora i dzieci. W przestrzeni, którą jest (poznawany od samego początku) gabinet narratora – bajkopisarza.
Emocje narastają, gdy pojawia się postać Baby Jagi i jej świty. I nie jest to postać straszna, zgarbiona, z haczykowatym nosem, na którym rosną kurzajki. To postać elegancko ubranej dostojnej pani, otoczonej głośną świtą. W tej świcie są też postacie z innych bajek, jak chociażby Czerwony Kapturek i Kopciuszek.
Tu pojawia się pokusa, czyli cukierek! Ale to nie jest zwykły cukierek! To bilecik do innego świata! Świata dorosłości. Zjeść cukierek ofiarowany przez Baby Jagę i jej świtę, zaspokoić głód (ciekawości) i wejść do jej świata, czy pozostać w swoim świecie, choć jest ciężko bez rodziców w nieprzyjaznym lesie? Czerwony Kapturek też tam jest i wygląda na to, że dobrze się bawi. Kapturek z główki zniknął, ma swoje zdanie na temat bajki, w której gra główną rolę i nawet Wilk nie jest go w stanie przekonać, by odgrywał znaną od zawsze scenkę.
W ogóle ten świat Baby Jagi jest inny. Kusi głośną muzyką, tańcem, pieniędzmi, nowymi znajomościami, czyli tym wszystkim, co chcielibyśmy mieć w dorosłym życiu. Jest tylko jedno ale... Z tego świata nie ma już powrotu do dzieciństwa, do kochającej siostry, do biednego i nie zawsze szczęśliwego życia, ale życia, w którym są bliskie bezinteresowne osoby.
Czy Małgosia uratuje Jasia, czy Jaś będzie chciał zostać uratowany przez Małgosię, to już widzowie zobaczą sami.
Spektakl zrobił na mnie doskonałe wrażenie. Zaciera się w nim granica między sceną a widownią, między aktorami a widzami. Dzieci mają wrażenie, że mogą dzięki swojej wyobraźni wpłynąć na rozgrywającą się wydarzenia. Wchodzą w interakcję z aktorami, podpowiadają dalszy ciąg scenariusza. Przez chwilę stają się Jasiami, przyjmując rozrzucane po widowni cukierki i coś, co imituje cukierki.
Przestrzenią, gdzie rozgrywa się akcja, jest nie tylko scena, ale i widownia, na której rozmieszczone są elementy scenografii i gdzie toczy się akcja spektaklu. Widz ma wrażenie, że znajduje się w środku odgrywanych scen.
Zbigniew Lisowski doskonale połączył w tym spektaklu grę aktorów, teatr lalek, teatr cieni i musical. Momentami wydaje się, że na scenie panuje chaos, scena wiruje, słuchać muzykę, widać taniec. Ale tak właśnie świat dorosłych może być widziany oczami dzieci.
Ten spektakl to duże wyzwanie dla aktorów. Grają w scenach aktorskich, animują lalki, grają w teatrze cieni, śpiewają, tańczą… i grają na pianinie.
Niezwykłe wrażenie robi kukiełkowa scena z Biedą, która – w metaforyczny sposób – pokazuje, jak wciska się w dom drwala i "piszczy" w jego domostwie.
Wyjątkowo sugestywnie gra swoją rolę Dominika Miękus jako Małgosia. Ciekawą metamorfozę z dziecka w dorosłego i z powrotem przechodzi Krzysztof Parda w roli Jasia – Janusza. Choć nie spełnia definicji „typowego Janusza”, to doskonale odgrywa rolę osoby powierzchownie dorosłej, która nie do końca wie, w jakiej rzeczywistości obecnie się znajduje. Baba Jaga – Grażyna Rutkowska-Kusa i jej świta, czyli: Mistrz Ceremonii – Andrzej Korkuz, Czerwony Kapturek – Marta Parfieniuk-Białowicz, Kotka – Edyta Łukaszewicz-Lisowska, Kotka – Edyta Soboczyńska, z niezwykłym wdziękiem kuszą nie tylko Jasia, ale i publiczność, aby wejść do ich świata w trochę kabaretowo-wodewilowym stylu. Nad wszystkim, w tym nad wyobraźnią dzieci (dorosłych też), stara się zapanować Mariusz Wójtowicz – bajkopisarz. Doskonale wchodzi w interakcję z dziecięcą publicznością. Świetnie gra sceny, gdy puszczone wodze dziecięcej wyobraźni powodują, że akcja wymyka się spod jego kontroli.
Jaki płynie morał z tej opowieści?
Dzieci! Dorosłość to nie takie hop siup. Nie spieszcie się. Do tego trzeba po prostu dorosnąć.
Rodzice, nigdy nie zostawiajcie dzieci samych. Mogą się pogubić. Nie tylko dosłownie, ale i w przenośni.
Dla nas wszystkich – kochajmy bajki! Niosą w sobie tyle mądrości. A to, że czasem nasza wyobraźnia pozwala zmieniać ich treść, to nic złego. W końcu nic nie stoi na przeszkodzie, aby samemu wymyślić nową bajkę lub inne zakończenie znanej już opowieści. Wystarczy tylko zamknąć oczy!
S.L.
miastozdzieckiem.pl
3) Nie jedzcie cukierków!
"Jaś i Małgosia" wg scenar. i w reż. Zbigniewa Lisowskiego w Teatrze Baj Pomorski w Toruniu. Pisze Anita Nowak.
Autor zapoznaje dzieci z światem, w którym tworzy, gdzie rodzą się tak bliskie im bajki. Wywołuje klimat otwierający wyobraźnię dzieci na wejście w zaczarowaną rzeczywistość. Sprzyjają temu rozległe interakcje z młodą publicznością, do której obdarzony dużą charyzmą aktor, Mariusz Wójtowicz zwraca się bardzo bezpośrednio, zadając wiele pytań, prosząc o radę czy pomoc. Odnajduje dzieci jeszcze w foyer i przez drzwi szafy, nawiązującej do fasady Baja Pomorskiego, prowadzi na widownię. Ale i tu "Bajka o Jasiu i Małgosi" nie od razu się zaczyna. Najpierw przywoływane są postaci z innych utworów braci Grimm, a do publiczności należy przypisywanie ich określonym tytułom. To rodzaj "uwertury" czy preludium do bajki właściwej.
Zabieg ma na celu nie tyle utrwalenie znanych bohaterów braci Grimm, co stworzenie odpowiedniej aury, pobudzenie dziecięcej wyobraźni, a przede wszystkim poprzez emocjonującą zabawę, porażenie młodych widzów atmosferą teatru, gdzie snują się przecież duchy niezliczonej ilości postaci, które materializowały się na tej scenie i nigdy tak do końca z niej nie zeszły, albowiem ich cienie na zawsze zamieszkały w zakamarkach naszej wyobraźni. Bo pojawiające się postaci wymykają się nie tylko spomiędzy kartek księgozbioru Bajkopisarza, pamięci i wyobraźni dzieci, ale i z kulis teatru
Sporo w tej sztuce umowności i teatru w teatrze. Biblioteka Bajkopisarza odsłania w pewnym momencie scenę planu lalkowego. W chatce Babci rozmawiają Wilk i Czerwony Kapturek. Dziewczynka uporczywie myli kwestie, Wilk podrzuca jej właściwe słowa. Widownia pęka ze śmiechu. To świetna scena także dzięki ciekawie prowadzonym przez Martę Parfieniuk-Białowicz i Andrzeja Korkuza lalkom. Pojawia się też teatr cieni, a scena obrotowa zamienia zacisze pracowni pisarza w urzekający Jasia świat kabaretu, gdzie dominuje bardzo niebajkowa Baba Jaga, w którą brawurowo wciela się Grażyna Rutkowska-Kusa. No i kusi chłopca niczym Królowa Śniegu Kaja. Tyle, że odłamek szkła zastępuje tu zatruwający duszę cukierek, symbol pułapek, jakie życie zastawia na dzieci.
Znakomicie prezentują się w scenach kabaretowych Edyta Łukaszewicz-Lisowska i Edyta Soboczyńska jako Kotki. A także wplątany w świat kabaretu Czerwony Kapturek, a więc tym razem Marta Parfieniuk- Białowicz w planie żywym.
Ciekawie postać Małgosi prowadzi Dominika Miękus. Niesamowita zwłaszcza w scenie kuszenia jej cukierkiem. Dobrze partneruje jej Krzysztof Parda jako Jaś. I znowu znakomicie sprawdza się na scenie, tym razem w roli Wujka Mietka, uwielbiany przez publiczność Baja kierownik muzyczny tego teatru Krzysztof Zaremba.
Ogromną rolę w przedstawieniu odgrywa muzyka Piotra Klimka. Przydająca rytmu piosenkom Wojciecha Szelachowskiego i wyznaczająca go układom choreograficznym Jacka Gębury. Jej walory brzmieniowe nie dotyczą tylko elementów musicalowych, ale i narracyjnych. Delikatnymi, nastrojowymi tonami wprowadza widzów w klimat świata scenicznego. W momentach zagrożenia bywa ostra, brzmi ostrzegawczo, a w sytuacjach komicznych - groteskowo. Zawsze zapowiada klimat i rytm, w jakim potoczą się zdarzenia.
Cudownie baśniowa, bogato nasycona teatralnością formy, scenografia Pavla Hubički jest zarazem bardzo funkcjonalna. Obrotowa scena sprzyja utrzymaniu szybkiego tempa spektaklu, a i symbolizuje dwie strony ludzkiej natury. Odsłaniając alternatywność świata, sugeruje zagrożenia dla ludzkich wyborów. Artyzmu przysparzają też sferze wizualnej oryginalne grafiki Sylwestra Siejny.
Inscenizacja Zbigniewa Lisowskiego porywa nie tylko dzieci.