TEATR "BAJ POMORSKI"
UL. PIERNIKARSKA 9, 87-100 TORUŃ
SEKRETARIAT: +48 56 652 24 24
SEKRETARIAT@BAJPOMORSKI.ART.PL
DZIAŁ ORGANIZACJI WIDOWISK
56 652 20 29, WEW. 55
ORGANIZACJA @BAJPOMORSKI.ART.PL Nr. konta bankowego (bilety) 23116022020000000061721102
„Szekspir 7 pm” – recenzja
Piotr Kondrat
"Szekspir 7 pm"
,,Nie wierzę w twoją EwAnGeLiĘ”
Premiera monodramatu i amfiteatru ,,Baja Pomorskiego” zbiegły się w jednym punkcie o nazwie ,,Szekspir 7 pm.” Z reguły zaczyna się od pustej sceny w powłóczystym mroku sali teatralnej. Potem pojawia się aktor i cień reflektorów. Rozpoczyna się spektakl, pojawia się bohater dramatu, czerpiący ze światła i ciemności. Jednak tym razem będzie inaczej. Nic nie można ukryć w różowiejącym z wolna słońcu na tle jaskrawo błękitnego nieba.
Przy krawędzi sceny płonie znicz, przywodzący na myśl misterium, starożytne obrzędy druidów ku czci celtyckich bóstw. Sugeruje to również podniosła muzyka i prowadzący, grzmiący pytaniem o chrześcijańskie miłosierdzie. W tej uroczystej atmosferze pojawia się pierwsza postać bohater ,,Kupca weneckiego” - Żyd Shylock w jarmułce i ze złotą ozdobną księgą. Niby mówi do Antonia, bezlitośnie wytyka obłudną pogardę dla narodu żydowskiego ze strony „litościwych” chrześcijan, ale jednocześnie wznosi skargi do Jahwe, który ustanowił prawo, porządek działania przejęty przez ludzi. A więc, to on jest winny! ,,Świętą księgę praw” należy spalić w ogniu, nic poza wolnością się nie liczy. Z dreszczem spogląda się na Shylocha, pochylającego pięknie inkrustowaną stronę Księgi ku płonącemu zniczowi, by następnie zamknąć ją z głośnym, przerażającym trzaskiem. Nic nie jest tak proste, a niewierny Żyd, niczym ,,boży błazen” rozpłynie się, by powitać innych w kolażu szekspirowskich komediantów, tkwiących w jego twórczości jak ostre, drażniące kolce. Każdy ma inną postać, może być chochlikiem Pukiem ze ,,Snu nocy letniej” z podwyższenia, który w czapce z długimi uszami zapowiada dzikość i lubieżność sennej nocy. Innym razem jest to pijak pożądliwie, spoglądający na rybę, leżąc na skórzany płaszczu chce budować komunę na wyspie, wołając ,,FREEDOM” dla wszystkich. Pojawia się nawet nieśmiertelny Yorick jako czaszka wyłaniająca się z ciemności, choć w przypadku ,,Hamleta” to nie on zdaje się być największym z błaznów. Może to być prawiący o moralności czy zgubionym państwie książę Hamlet lub trupa aktorów z ,,Pułapki na myszy” albo popędliwa Gertruda? Hamlet, kreśląc wzory na tablicy zadaje te pytania nie tylko widzom, ale również samym bohaterom tragedii/komedii. Jednak wieczór z Szekspirem nie jest tylko hermetyczną wyliczanką przekształcanych błaznów. One wychodzą do widza kłaniają się mu i pytają ,,Jak nam się podoba?”. Jak coach w pomarańczowej opasce, który jak na płycie z Chodakowską, wykonuje demonstracyjne wymachy rękami i nogami, dyskretnie nakłaniając do łamania przykazań: ,,Czy czują się państwo w ciemnym, zamkniętym pomieszczeniu?”.
Choć Piotr Kondrat mówi ustami błaznów, to jednak stara się opowiedzieć widzom o Szekspirze, zadać najistotniejsze pytania, skłonić do przemyśleń kompilując dobrze znane sobie teksty, tworząc montażowy kolaż. Językiem Szekspira pyta o naturę państwa, człowieka, staje się dla nas tym, czym nieszczęśni ,,błaźni” na dworze Ryszarda, Oberona, Klaudiusza, wnikając w struktury życia zwykłego człowieka uwięzionego w porządkach, z których nawet nie zdaje sobie sprawy. Tym samym początkowe misterium staje się karnawałem albo anty-misterium ku czci Szatana. Mistrzowsko przy tym operuje symboliką: czapki w różnych kolorach rzucone na kamień otoczony kartkami z nazwami dzieł Szekspira, fioletowy reflektor, gdy chce zwrócić się do widza i płonąca zapałka, niczym ucieleśnienie monologu o kruchości życia i złowrogie przypomnienie śmierci, największego z komediantów – Hamleta. Kondrat wyraźnie zaprasza tu widza do intelektualnej gry, zmierzenia się z mozaiką znaczeń, jednocześni tworząc klimat jarmarcznej zabawy, widowiska nieobcego grze aktorskiej w czasach Szekspira. Pozostaje tylko pytanie jak ,,Szekspir 7 pm” wyglądałby na deskach teatru skąpany w ciemności, z dogasającą zapałką i tajemniczymi ostrzeżeniem, by zachować dla siebie to, co się słyszało w tym konkretnym miejscu i konkretnym czasie?
Andrea Guźlecka