TEATR "BAJ POMORSKI"
UL. PIERNIKARSKA 9, 87-100 TORUŃ
SEKRETARIAT: +48 56 652 24 24 FAX 56 652 27 17
SEKRETARIAT@BAJPOMORSKI.ART.PL
DZIAŁ ORGANIZACJI WIDOWISK
56 652 20 29, WEW. 35, 36, 54;
ORGANIZACJA @BAJPOMORSKI.ART.PL Nr. konta bankowego (bilety) 23116022020000000061721102
Andrea Guźlecka recenzuje monodram „Testament Marii”
[2022-05-17]
,,Testament Marii”
Reżyseria: Piotr Kurzawa
Wykonanie: Agnieszka Wawrzkiewicz
,,Skazana na milczenie”
Maryja wypowiada w Ewangeliach niewiele słów. Za każdym razem jest absolutnie poddana woli Boga. Nigdy niczego nie komentuje, nigdy niczemu się nie sprzeciwia. Jest wierna, pokorna, cierpliwa, a gdy cierpi milczy tak uparcie, że późniejsi chrześcijańscy artyści w słowach i obrazach starali się wyobrazić sobie, co mogła czuć. To portret oderwany od człowieczeństwa, na wskroś przesiąknięty świętością. Dlatego Colm Tóibín odziera ją z ideału, dając jej wreszcie wypowiedzieć się za siebie. Agnieszka Wawrzkiewicz doskonale buduje postać Marii, która snuje niezmiernie bolesną opowieść pozbawioną cudowności. Promieniuje z niej siła kobiety doświadczonej, znającej życie. Świat Marii jest taki jak jej strój, surowy, okrutny i pozbawiony kolorów. Choć wszyscy znamy imię jej syna, ono nigdy nie pada w spektaklu. Zdaje się, że to doskonale przemyślana decyzja. W końcu nawet imię niesie za sobą obrazy, które mogłyby być tak zupełnie różne od tego, co chce namalować reżyser. Syn Marii nie jest bogiem, ale jest idealistą, charyzmatycznym człowiekiem, który uwierzył we własną boskość niemal tak samo jak otaczający go ludzie. Tylko ona widzi prawdę, widzi naiwnego głupca, którego kocha ponad wszystko. W monodramie Maria jest częścią politycznej rebelii i za wszelką cenę stara się odwieść syna od jego planów, przewidują jego rychłą śmierć. Całość opowiedziana jest z perspektywy czasu, niektóre szczegóły zacierają się w głowie bohaterki. Ów dystans doskonale oddaje również Agnieszka Wierzchowska, która gra oszczędnie, ale wyraziście. Nie popadając w ekstazę, snuje opowieść pełną wyrzutów, tłumionej nienawiści obsypanej pogardą i zagrzebaną w przeszłości. Świat budowany z jej słów jest do bólu realistyczny, pozbawiony złudnej nadziei i nieprzyjemny. Oglądanie tego spektaklu nie sprawia radości, zdaje się, że nie może i chyba nawet nie powinien. Szczególnie uderzające zdają się być ostatnie słowa Marii, gdy skąpana w mroku, gasząc ostatni płomień oliwnej lampki, z ironią i przekonaniem stwierdza, że świat, za który umarł jej syn nigdy nie był wart ocalenia. Mocne zakończenie, mocnego spektaklu.
Andrea Guźlecka