TEATR "BAJ POMORSKI"
UL. PIERNIKARSKA 9, 87-100 TORUŃ
SEKRETARIAT: +48 56 652 24 24
SEKRETARIAT@BAJPOMORSKI.ART.PL
DZIAŁ ORGANIZACJI WIDOWISK
56 652 20 29, WEW. 55
ORGANIZACJA @BAJPOMORSKI.ART.PL Nr. konta bankowego (bilety) 23116022020000000061721102
Pierwsza recenzja \"Dzieci z Bullerbyn\"
„Dzieci z Bullerbyn” Astrid Lindgren to przede wszystkim niepowtarzalny klimat zapadłej szwedzkiej wioski pierwszej połowy XX wieku zarejestrowany w duszy dziecka. Książka opowiada o codziennym życiu jej mieszkańców. Zdawać by się więc mogło, że materiał na scenę w stosunku do wyczynów „Pippi Pończoszanki” to marny.
Otóż nieprawda! Na scenie „Baja Pomorskiego” oglądamy spektakl porywający. Od pierwszej chwili, kiedy z usytuowanego na ekranie portretu przemawia do nas Astrid Lindgren, zapraszając na przedstawienie, czujemy silny dreszcz emocji. I słusznie, bo zaskoczeniem jest już pierwsza niema scena spektaklu.
Na tle zbudowanej z surowego drewna prostej przestrzeni, przesuwa się czarna sylwetka drepczącej babci. Wpół zgiętej, wspartej na lasce. Po chwili pojawiają kolejne staruszki i staruszkowie. Jest i walizka. To bagaż życiowych doświadczeń, wspomnień? W siedmiu niezwykle malowniczych, co nieco groteskowych, a przez to i wzruszających postaciach domyślamy się bohaterów książki Astrid Lindgren.
Spotykają się na chwilę przed odejściem? Są już spakowani? Ich ziemska podróż dobiega końca? Jeszcze nie! Bo nagle z walizki uwalniają się i ożywają wspomnienia. Aktorzy zrzucają maski i kostiumy staruszków. Przed nami w całej okazałości Lisa, Britta, Anna, Kerstin, Lasse, Bosse i Olle.
Całą historię opowiada Lisa, która jak w książce, jest tu narratorem i postacią zarazem. W rolę tę z dużym komediowym talentem wciela się Marta Parfieniuk-Białowicz. Również partnerująca jej w wielu scenach Edyta Soboczyńska, jako Anna, bardzo dobrze odnajduje się w postaci kilkuletniej dziewczynki. Poetycko, z pewnym dystansem do wielu sytuacji rolę nieco starszej siostry Anny, Britty gra Edyta Łukaszewicz- Lisowska. W podwójnych rolach występują panowie. Krzysztof Parda, jako Olle, przezabawnie parodiuje również matkę Lisy, Mariusz Wójtowicz, jako Lasse, prześmiesznie udaje sąsiadkę, a Andrzej Korkuz, Bosse, jest równocześnie przekomicznym sprzedawcą.
Zawsze wspaniała, obdarzona oryginalnym androgenicznym emploi, które z równym powodzeniem pozwala jej zagrać przedmiot i zwierzę, co człowieka, kojarząca się z charakterystyczną Tildą Swinton, Dominika Miękus w „Dzieciach z Bulerbyn” tworzy dwie wspaniałe kreacje - Svippa, psa Ollego i… niemowlę. Ogromny urok i wdzięk połączony z ciekawym warsztatem sprawiają, że słodko-groteskowa postać maleńkiej Kerstin każdym pojawieniem się wywołuje nieustające salwy śmiechu.
Ruch sceniczny chwilami przypomina tu współczesny balet czy pantomimę. Tak jak w treści książki poezja graniczy z humorem, tak ruchy i działania postaci scenicznych są po części malownicze, po części zabawne.
Ogromne brawa należą się Marice Wojciechowskiej za groteskowe kostiumy staruszków. Są one nie tylko wyznacznikiem czasu, swoistą klamrą dla opowieści, ale też w niezwykle trafny, celowo przerysowany sposób oddają niedoskonałości sylwetki starego człowieka, jego nieporadność w panowaniu nad własnym ciałem. Śmieszą, a jednocześnie przywołują atmosferę melancholii, wzruszają.
Zaprojektowała też Marika Wojciechowska prostą i bardzo funkcjonalną scenografię. Wyjmowane z pozornie gładkich, drewnianych ścian elementy służą to jako psia buda, to znów sklepowa lada, a po ograniu, znikają na swoim miejscu. Spory fragment tylnej ściany, od czasu do czasu odchylając się odsłania ekran albo przestrzeń, w której rozgrywane są nieme komentarze do zdarzeń na scenie główniej. Np. kiedy Lisa i Britta kilkakrotnie zawracają do sklepu po zapomniane produkty, pozostałe postaci w podłużnej witrynie zabawnymi krokami cofają się, nucąc piosenkę, która miała dziewczynkom pomóc w zapamiętaniu listy zakupów. To obok pożaru i śnieżnej zawiei jedna z wizualnie ciekawszych scen spektaklu.
„Dzieci z Bullerbyn”, w reżyserii Konrada Dworakowskiego, urzekają widzów w każdym wieku. I z każdego miasta warto przyjechać do Torunia, by inscenizację tę obejrzeć.
(Recenzja emitowana 7 grudnia 2914 na antenie Polskiego Radia PiK w Śniadaniu z Muzami)
autor tekstu: Anita Nowak